Boom na aplikacje – medyczne i nie tylko – trwa. Czy na rynku, a przede wszystkim w naszych smartfonach, jest jeszcze miejsce dla nowych rozwiązań tego typu? Do sklepów trafiają dziesiątki aplikacji, również tych, tematycznie związanych z szeroko rozumianym zdrowiem (patrz wykres). Oferta jest coraz bogatsza. Za pomocą apki można zapisać się do lekarza czy prowadzić dzienniczek badań. Odpowiednia aplikacja ułatwi wystawienie recepty lub rozliczenie z NFZ – a to i tak zaledwie drobny ułamek tego, w czym pacjenci i lekarze mogą wybierać.
A zatem, skoro jest aż taki wybór, dlaczego tylko część z nich trafia do naszych telefonów? Idąc dalej: co powoduje, że pobrana aplikacja przestaje spełniać nasze oczekiwania? I kończy się na jej usunięciu ze smartfona, w najlepszym razie – na nieużywaniu?
Błąd w sztuce można popełnić nie tylko na etapie projektu czy tworzenia. Porzucenie aplikacji przez autora po jej wstawieniu do sklepu albo brak inwestycji w jej rozwój to też prosta droga do tego, by prędzej czy później dokonała ona swego żywota. I choć nie ma gotowej recepty na aplikację, która okaże się strzałem w dziesiątkę, warto w pracy nad nią uwzględnić kilkanaście poniższych wskazówek. Poprosiliśmy o nie naszych programistów – twórców najpopularniejszych aplikacji medycznych, dostępnych na rynku.
LekSeek Polska jest liderem w tej branży – mamy na koncie kilkadziesiąt aplikacji mobilnych, które niezmiennie plasują się w czołówce rankingów wiodących sklepów z aplikacjami. Najczęściej pobierane to m.in. Baza Leków, Normy i Skale, Interakcje z serii drWidget, a także aplikacje z najnowszej serii Aptekarz. Warto korzystać z naszego doświadczenia.
A jak atrakcyjna
Najprościej rzecz ujmując, w tym określeniu mieści się wszystko, co czyni aplikację po prostu użyteczną: zarówno jej tematyka, interfejs, jak i wykonanie. Choć – oczywiście – trzeba liczyć się z tym, że to, co dla jednych atrakcyjne, innych może kompletnie nie zainteresować – zwłaszcza tematycznie. „Co i dla kogo?” – to pierwszy krok do dobrego projektu.
P jak przydatna
Niespełnienie tego warunku to jeden z głównych powodów, dla których tak wiele aplikacji „ginie w tłumie”. Tu znowu „kłaniają się” i wykonanie, i zawartość merytoryczna. Jaki pożytek z ciekawej aplikacji, która nie działa albo z takiej, która działa, ale nie wiadomo, po co?
L jak ludzie
To dla nich jest przecież robiona. Często słyszy się, że osoby, które zawodowo występują przed liczną widownią, wyobrażają sobie, że zwracają się do jednego, konkretnego odbiorcy. Może projektując aplikację, warto wczuć się w sytuację tego jednego, konkretnego użytkownika, który będzie z niej korzystał?
I jak intuicyjna
Dotyczy to oczywiście łatwości obsługi. Czy da się polubić aplikację, której używanie wiąże się z ciągłym domyślaniem się: „Co dalej?” lub „Co teraz?”? Każdego to zniechęci i nic tu nie pomoże nawet najbardziej atrakcyjna tematyka.
K jak konkurencyjna
Trudno to zdefiniować. Choć może wystarczy powiedzieć, że aplikacja powinna mieć to „coś”, co wyróżni ją na tle innych o tej samej czy podobnej tematyce.
A jak aktualna
Aktualność aplikacji dotyczy nie tylko oprogramowania, ale także zawartości merytorycznej. Nie trzeba chyba dodawać, że aktualizacje muszą być automatyczne. Jeśli da się zwolnić użytkownika aplikacji z wykonania jakiejś czynności, nie tylko można, ale trzeba to zrobić.
C jak cena
Jak zarabiać na aplikacji? Czy wybrać opcję płatną bez reklam, czy bezpłatną, ale z reklamami? Warto gruntownie to przemyśleć. Wersja płatna to zarobek, co prawda na jeden raz, ale pewny. Tylko czy potencjalny użytkownik zechce zapłacić, skoro darmowych aplikacji jest na rynku w bród? Jeśli ma zapłacić za tę konkretną, musi ona mieć – poza brakiem reklam – jakąś wartość dodaną.
J jak jakość
Nikt nie ma chyba wątpliwości, że musi być najwyższa. Może o niej zdecydować nawet drobny szczegół, choćby niezbyt fortunnie umieszczony przycisk. Każda aplikacja buduje wizerunek dewelopera, więc ten, kto biznesowo traktuje ich projektowanie, musi myśleć perspektywicznie i dbać o szczegóły.
A jak Android
A może iOS czy Windows Phone? Jaki system wybrać do zaprojektowania aplikacji? Najlepiej oczywiście „wypuścić” ją na rynek w tych trzech wariantach.
M jak minimalizm
Ściśle wiąże się z intuicyjnością. Przekłada się to na wygodę użytkownika, a oznacza przede wszystkim prostotę obsługi. Mówiąc najprościej: im mniej czynności trzeba wykonać, by „dojść do celu”, tym lepiej. Minimalizm przydaje się także w grafice. Nieprzytłaczająca i czytelna to najlepszy wybór.
O jak odkrycie
Hit. Przebój. Pomysł, na który nikt dotąd nie wpadł. Tego oczywiście Wam życzymy!
B jak badanie
Czyli analiza rynku. I to gruntowna. Wprowadzenie każdego towaru na rynek powinno być poprzedzone badaniami. Aplikacja nie jest tu wyjątkiem.
I jak informacja
Aplikacja sama się nie wypromuje. Informacje o niej muszą „pójść w świat”. Nawet jeśli na początek będą ją pobierać tylko znajomi. I znajomi znajomych.
L jak logo
I nazwa. Do wyboru są dwa główne warianty: nazwa wymyślna i wyszukana, a zarazem bez szans na łatwe wyszukanie albo prosta, w oczywisty sposób wskazująca na tematykę, tym samym będąca w czołówce wyszukiwań.
N jak niezawodność
Użytkownik oczekuje aplikacji, która przede wszystkim działa. I to sprawnie. Nie zawiesza się, szybko się ładuje, przechodzenie między modułami jest szybkie i płynne. Niezawodność to także wyczerpująca i aktualna zawartość merytoryczna. Użytkownik musi mieć gwarancję, że tu znajdzie komplet informacji na interesujący go temat.
A jak augmented reality, czyli rozszerzona rzeczywistość
Nie jest to oczywiście warunek niezbędny do zaprojektowania atrakcyjnej aplikacji. Biorąc jednak pod uwagę rosnącą popularność tej technologii, warto rozważyć jej uwzględnienie – jeśli tylko sprzyja temu tematyka aplikacji.